wtorek, 26 lipca 2011

dość późna kaligrafia

niebywale ciężkie otchłanie temperatury lata zmusiły mnie, by chronić się pod sufitem przez prawie cały dzień - i choć należę do tych, co to w domku posiedzieć lubią, to nie dziś, o nie, na to nie miałem ochoty. ale tak się stało, i pobyłem trochę sam ze sobą, co u mnie budzi zawsze, do wyboru: a) artystyczne przebudzenie, nadmiar weny, energii, pomysłów, bla bla bla, et cetera ; b) lenistwo.

oczywiście dziś w ruch poszło to drugie.

mam wakacje, do kurwy. muszę znaleźć sobie zajęcie na wypadek, gdy już wszyscy zawiodą i nie będzie z kim dzielić czasu. ale takie wiecie, zajęcie, przy kompie to sobie można. nie wiem, zacznę kapsle zbierać, albo robić modele z zapałek.

powoli wariuję. jesteście tego świadkami. pomnijcie moje słowa.

1 komentarz: