poniedziałek, 25 kwietnia 2011

panie borze ja ciem pfosseeeeeeee

muszę się zabrać za siebie. film się sam nie zrobi, się sam nigdy nie ogarnie. mnie ogarnia strach, że wszystko się rozsypie, że pojebie, że będzie dno. myśli bardziej kontemporarne to takie, że nikogo ten projekt nie interesuje, że ktoś położy lachę i reszta pójdzie za nim. trochę to dziecinne, ale chcę, by wszystko było w porządku.

everything will be ok. everything will find its right place.

nie wierzę w to, co mówię.
nie wierzę sam sobie, to chyba najgorsze, co może się przytrafić człowiekowi.

napastują mnie myśli, że moje plany na przyszłość to straszne widzimisię, bezpodstawne, bezpłodne i nierozsądne. że będę nauczycielem. NAUCZYCIELEM. języków obcych. żadna praca nie hańbi, a i w ślady matki bym poszedł, ale to nie jest moje wymarzone to-co-robię.

panie borze jam tu na dole. ja ciem pfossse. ześlij cud albo chociaż kopa w dupę żebym się ogarnął.

ja baranek tfuj.

niedziela, 24 kwietnia 2011

nie lubię. enfant terrible

nie lubię gdy traktują mnie jak idiotę ludzie
co po pas stoją w błotku, taplając się uroczo
szorstko to się skończy, będzie jak po grudzie
nucę złowieszczą melodię ochoczo

nie lubię gdy wywyższają nade mną się tacy
co na maturze zdobyli piętnaście procent
debile spod klatek w odzieniu z bazaru
tata inżynier elektryk, mama magister docent

ale lubię jak jest ładnie poodkurzane
jak kwiatki pachną słodyczą
jak w telewizji śpiewają gwiazdorzy

niedziela, 10 kwietnia 2011

muzyczne reminiscencje 1

wiosna zdezerterowała, jesień ją zastąpiła, za oknem tłumy wyborców PiSu, a w telewizji filmy familijne - niedziela pełną gębą. korzystając z okazji że póki co NIE WYCHODZĘ z domu, przyjrzałem się kilku kawałkom z bliższej bądź dalszej przeszłości (mojej), i zebrało się na wspominki.